Zarzut numer 1: „Trzeba brać kredyt w walucie, w której się zarabia”

W swojej praktyce reprezentowania konsumentów, którzy zaciągnęli zobowiązania waloryzowane walutą obcą – głównie Frankiem Szwajcarskim – spotykam się z oporem nie tylko społecznym, ale także i środowiska prawniczego, przed uznaniem „moralnego” prawa do dochodzenia roszczeń przeciwko bankom, a wynikających z takowych kredytów.

Wskazuje się na rzekomą niesprawiedliwość „ochrony” wobec frankowiczów w stosunku do osób z innego typu obciążeniami finansowymi, domniemane niedbalstwo  przy zawieraniu umowy – nawet do stopnia oskarżeń o spekulację i celowe zaciąganie zobowiązań w niestabilnej walucie. Poniżej postaram się wyjaśnić, dlaczego oskarżenia takie są nie tylko niesprawiedliwe, ale i nieprawdziwe – a co więcej: wewnętrznie sprzeczne.

„Trzeba brać kredyt w walucie, w której się zarabia” 

Twierdzenie to jest pozornie prawdziwe. Rzeczywiście, w razie dostępności kredytu w walucie comiesięcznego przychodu, dochodzi do całkowitej prawie eliminacji ryzyka kursowego. Zarzucanie jednak frankowiczom, że zaciągali zobowiązania nie w złotówce, a waloryzowane walutą obcą obarczone jest błędem braku wiedzy.

Akcja frankowa banków  w latach 2006 – 2011 oprócz innych wad procesu sprzedaży, charakteryzowała się celowym, powszechnym i nie mającym wiele wspólnego ze stanem rzeczywistym dezinformowaniem klientów banków o ich zdolności kredytowej.

Przykład:

Konsument (modelowo: małżeństwo zaciągające zobowiązanie na pokrycie własnych potrzeb mieszkaniowych) udając się do każdego z banków „frankowych” – a te były w zdecydowanej przewadzeuzyskiwał informację, że „kredyt w złotówce uzyskać będzie trudno, ale za to we franku to oczywiście będzie możliwe i będzie dużo taniej”.

Nawet rozważny i krytyczny konsument, porównując oferty kilku banków dostrzec musiał ten sam przekaz informacyjny. Tymczasem był on nieprawdziwy.

Kredyty „pseudofrankowe” są w rzeczywistości kredytami złotówkowymi. Osoba chcąca pożyczyć 300.000 zł winna być do tego zdolna zarówno w sytuacji gdy jej kredyt następne przelicza się na snopki siana, puszki sardynek, Franka Szwajcarskiego, opcje na ropę naftową – czy tez nie przelicza się żadnym miernikiem wartości (jak „czyste” kredyty w PLN).

Celowa dezinformacja była obliczona wyłącznie na nieuczciwą sprzedaż toksycznych produktów i nie miała niczego wspólnego z rzetelnym wyliczeniem ryzyka kredytowego banków.


Jeżeli zainteresował Państwa opisany wyżej temat, zapraszamy do kontaktu z Kancelariąb(tel.:b+48123070951,b+48533346005blubbemail:bkancelaria@kancelariali.pl) oraz do umówienia bezpłatnej porady prawnej w naszej Kancelarii w Rzeszowie, Krakowie, Wrocławiu lub Warszawie

Zapytaj co możemy zrobić dla Ciebie